top of page
Stary młyn
Nasza przyszła siedziba
mlyn4.png

Miejsca takie jak to od wieków przykuwały uwagę i rozpalały wyobraźnię. 

mlyn1.png
mlyn6.png
6.png

Budziły ciekawość… oraz lęk

W wizji świata, którą podzielały dawne pokolenia wszystko cokolwiek istniało, miało swoje miejsce, swoją czytelną, z góry określoną funkcję. Dotyczyło to zarówno utrwalonej tradycją hierarchii społecznej, jak też wszelkich tworów architektonicznych i przestrzennych.

Wszystko co wykraczało poza ustalony ład, z czasem obrastało legendą

I tak jak legendy krążyły o każdym człowieku, który wyłamywał się z ustalonych społecznych ram, podobnie każda opuszczona, a więc pozbawiona określonej funkcji budowla pobudzała ludzką wyobraźnię i z czasem zyskiwała bogaty ornament podań i legend. Fantastyczne opowieści wypełniały niepokojącą pustkę i ciszę zapomnianych miejsc, tłumaczyły odczuwany tam podświadomy lęk, wyjaśniały wyrwę w porządku świata, którą stanowiła budowla nie spełniająca żadnej widzialnej, namacalnej powinności. Nie inaczej jest ze starym młynem z Kozłowa.

1.png
10.png
mlyn6.png

Gdy zaczynaliśmy naszą działalność wiedzieliśmy o nim niewiele

Mgła niepamięci okrywała stare, ceglane mury. Wielka przygoda - dokładne zgłębienie jego historii była dopiero przed nami.

Rozmawiając ze starszymi mieszkańcami naszej miejscowości, słyszeliśmy historie o obecnych w porzuconym młynie duchach, które potrafią poważnie wystraszyć kogoś, kto nieopatrznie się tam zapuści. Niektórzy z naszych rozmówców wspominali nawet o tragicznych wydarzeniach z przeszłości, które miałyby być przyczyną tego nawiedzenia i co za tym idzie faktu, że budynek od dawna nie był przez nikogo wykorzystywany.  

Należy stwierdzić, że na występowanie w tym miejscu wymienionych wyżej zjawisk nie ma jak na razie twardych dowodów. Jednak skoro nasz genialny poeta - Adam Mickiewicz w balladzie ,,Romantyczność” pisał o właśnie takich przypadkach: ,,Czucie i wiara silniej mówi do mnie, Niż mędrca szkiełko i oko.” to i my nie ośmielimy się tych ludowych podań w żaden sposób kwestionować. Zamiast tego przedstawimy pokrótce to, co naszym ,,oczom i szkiełkom” udało się jak dotąd dowiedzieć o tym tajemniczym obiekcie.

Z początku wiedzieliśmy tylko, że młyn na pewno powstał przed II Wojną Światową

Musiał być, jak na owe czasy znaczącym i zasobnym przedsiębiorstwem. Wskazują na to nie tylko spore rozmiary budowli ale także fakt, że właściciele wystawili obok dwupiętrowy, wielorodzinny budynek mieszkalny dla swoich pracowników i ich rodzin. W przeciwieństwie do głównego obiektu te niegdyś ,,służbowe mieszkania” cały czas spełniają swoją funkcję. Wśród ich mieszkańców być może można nadal znaleźć potomków dawnych pracowników młyna.

Można więc, pamiętając oczywiście o innej skali, porównać nasz stary młyn do ,,przemysłowych imperiów” łódzkich fabrykantów. Bowiem tam obok fabryk bogaci właściciele wystawiali ,,famuły” z komfortowymi, jak na owe czasy mieszkaniami dla zatrudnionych przez siebie ludzi. 

Bardzo dużo wiedzy dało nam zapoznanie się z księgą wieczystą dotyczącą terenu, na którym stoi młyn. Kiedyś w takich dokumentach umieszczano dość szczegółowo opisaną historię danej nieruchomości. Na tą niezwykle ważną księgę trafiliśmy przypadkowo analizując dokumenty dotyczące Polskich Zakładów Zbożowych w Kozłowie. Znajdowała się ona wśród akt poświęconych procesowi pozyskiwania gruntów pod budowę zakładów.

5.png
Projekt bez tytułu (64).png

Tu zdradzimy wam pewien sekret… 

W ludzkim życiu jest wiele różnorodnych radości i przyjemności, źródeł z których każdy z nas może czerpać szczęście. Ale niewątpliwie jednym z największych takich źródeł jest proces dochodzenia do historycznej prawdy w kontakcie ze starymi, pożółkłymi dokumentami. 

To niesamowite uczucie, gdy mgła niewiedzy rozprasza się i wyłaniają się z niej coraz bardziej wyraźne kształty poznanej prawdy… nie ma sobie równych.

Teraz już wiemy, że stary młyn został zbudowany na początku lat dwudziestych XX wieku

Za jego założenie i późniejszą działalność odpowiadała spółka założona przez trzech miejscowych przedsiębiorców pochodzenia żydowskiego. 

Według starych dokumentów byli to:

- Lejzor Gersztenfeld syn Dawida

- Mania Lejzor Słabecki vel Słubecki   (wbrew pozorom ,, Mania” występuje tu jako imię męskie, natomiast dwa nazwiska rozdzielone zwrotem vel najprawdopodobniej oznaczają tu, że dana osoba posługiwała się obydwiema wersjami nazwiska lecz autor dokumentu nie był w stanie ustalić, które z tych brzmień było oficjalnym, to jest zarejestrowaną w urzędzie wersją.)

- Joachim Lewit syn Szulima 

Na podstawie zawartego między tymi osobami kontraktu zbudowano ,, młyn motorowy do mielenia mąki” (określenie zaczerpnięte bezpośrednio ze starego dokumentu).

Widzimy więc, że jak na owe czasy była tam zastosowana nowoczesna technologia - młyńskie maszyny napędzane spalinowymi silnikami.

325927890_1173546740033721_3318201486061955108_n.jpg
Projekt bez tytułu (66).png

Stary młyn był też placówką handlową

Oprócz mąki można tam było bowiem kupić: naftę, sól, węgiel, koks i cukier - a w każdym razie te, w większości wysokoenergetyczne specjały zostały wymienione w analizowanym przez nas dokumencie, który z kolei cytował zapisy zawartego niegdyś kontraktu. Po tej liście mamy jeszcze zapis: ,, i innych towarów” być może więc nasz stary młyn był bardzo ważnym a przy tym wszechstronnym lokalnym sklepem.

Niestety spokojną i pracowitą egzystencję prowadzący go żydowskich przedsiębiorców brutalnie przerwała II Wojna Światowa

Wiemy, że jeden z nich – Mania Lejzor nie przeżył wojny. Z naszych poszukiwań w archiwach IPN dowiedzieliśmy się, że niestety w czasie wojny zginął także jego syn.

W roku 1945 spadek po panu Mani Lejzorze przejęła jego wnuczka - Róża. 

Dokumenty milczą w sprawie losu dwóch pozostałych wspólników.

Według jednego z naszych rozmówców w latach osiemdziesiątych do Kozłowa przyjechał taksówką mężczyzna narodowości żydowskiej, który kazał zawieźć się do starego młyna. Taksówka pojawiająca się w tak niewielkiej miejscowości wzbudziła oczywiście sporą sensację. Mężczyzna chciał jedynie zobaczyć stare mury, po czym kazał odwieźć się z powrotem - zapewne na lotnisko. Tu oczywiście nasuwa się przypuszczenie, że był to któryś spośród dwóch pozostałych członków spółki. Ta opowieść pozwala więc mieć nadzieję na to, że przynajmniej jednemu spośród nich udało się przeżyć wojnę i rozpocząć nowe życie w bezpiecznym miejscu. 

Co zaś do samego młyna dokumenty mówią nam, że spadkobierczyni jednej trzeciej dawnej spółki - Róża Słabecka jeszcze w 1945 roku sprzedała odziedziczoną własność. Nowym właścicielem jej udziału stał się Adolf Manterys. Wobec nieobecności pozostałych wspólników najprawdopodobniej był on od tamtego czasu gospodarzem całego obiektu. Nie wiemy jednak jak długo i w jakim zakresie prowadził on jeszcze działalność w obiekcie.

Zapis księgi wieczystej mówi, że na nieruchomości, w której udziały sprzedano w 1945 roku znajdował się ,,młyn motorowy z całym wyposażeniem”. To sugerowałoby, że obiekt jakimś cudem nie uszkodzony i nie obrabowany przetrwał wojnę a następnie jeszcze przez jakiś czas mielił mąkę i być może spełniał dodatkowe handlowe i magazynowe funkcje.

Jak widzicie w historii starego młyna jest jeszcze bardzo, dużo znaków zapytania. To nas niezmiernie cieszy… Bo przed nami jeszcze wiele dni i godzin spędzonych w archiwach nad starymi dokumentami.

Projekt bez tytułu (65).png
4.png

Nie wiemy też kiedy i dlaczego porzucono działalność

Opuszczona budowla po zakończeniu swej pracy nie została zdewastowana ani obrabowana. Czy to wspomniane na początku duchy pilnowały swojego miejsca, czy może jego dawni pracownicy i ich potomkowie, mieszkając przecież po sąsiedzku, mieli oko na tę pamiątkę miejscowej historii a zarazem historii własnych rodzin? Tego nie wiemy. Grunt, że obiekt dotrwał do początków obecnego – XXI wieku w tak dobrym stanie, że po niewielkim remoncie i zamontowaniu nowych, elektrycznych maszyn mógł on zostać ponownie uruchomiony przez miejscowego gospodarza.

Co ciekawe ożywiony w ten sposób młyn przejął częściowo funkcję zamkniętych już wówczas wielkich zakładów zbożowych. Przedsiębiorstwo działało jednak w ten sposób tylko przez jakiś czas i obecnie od kilkunastu lat budynek znów jest pusty.

My także patrząc na te mury odczuwaliśmy ciekawość… oraz lęk

Ale my baliśmy się tego, że ten bezcenny zabytek obróci się w ruinę. Choć nigdy nie został zniszczony przez ludzi, swoje piętno coraz bardziej odciskały na nim siły przyrody i nieubłagany czas.

7.png
Projekt bez tytułu (63).png

Stary młyn potrzebował naszej pomocy

Rozpoczęliśmy więc starania o to, by został oficjalnie uznany za zabytek. Dzięki naszej interwencji trwa obecnie procedura wpisu całego kompleksu łącznie z budynkiem mieszkalnym do rejestru zabytków.

 

Mamy ogromne szczęście, że na naszej drodze spotkaliśmy ludzi, którzy nam pomagają i na których zawsze możemy liczyć. Do takich osób zdecydowanie trzeba zaliczyć Panią Dr hab. Monikę Bogdanowską.

Pani Doktor była z nami na początku – jako Małopolski Wojewódzki Konserwator Zabytków zdecydowanie poparła naszą walkę o zachowanie pozostałości sąsiadujących ze starym młynem Polskich Zakładów Zbożowych w Kozłowie.

Dziś, jako Zastępca Dyrektora Narodowego Instytutu Dziedzictwa, wspiera nas w naszych staraniach o jak najszybsze włączenie starego młyna w poczet zabytków.

Pozwolimy sobie zacytować fragment pisma wystawionego przez Narodowy Instytut Dziedzictwa i sygnowanego przez Panią Dr hab. Monikę Bogdanowską:

,,Z przesłanych przez Państwa Stowarzyszenie materiałów wynika, że młyn ten jest istotnym obiektem świadczącym o dziedzictwie Kozłowa. Jego ochrona wydaje się niezwykle ważna również ze względu na ginące dziedzictwo przemysłowe miejscowości związane z tradycją młynarstwa. 

Niewątpliwie młyn zasługuje na szczegółowe rozpoznanie jego wartości historycznych, artystycznych i naukowych. 

Na podstawie analizy wartości zabytkowych możliwe jest objecie młyna ochroną konserwatorską przez wpis do rejestru zabytków nieruchomych.”

Jak widać z powyższego cytatu sprawa wpisania starego młyna do rejestru zabytków zmierza już do szczęśliwego finału. 

Należy podkreślić, że w piśmie tym jest mowa o rejestrze zabytków, czyli o najwyższej formie ochrony obiektu zabytkowego w Polsce. Rejestr zabytków jest oczywiście ,,mocniejszą” formą ochrony niż gminna ewidencja zabytków.

Następnym krokiem będzie rewitalizacja obiektu i nadanie mu nowej funkcji. 

Opuszczone mury pobudziły też naszą wyobraźnię

Jednak zamiast nowych legend, w naszych głowach pojawiła się śmiała wizja przyszłości.

W starym młynie znów zagości życie i gwar. Lecz tym razem będzie to już nowy rodzaj działalności. Powstanie tu nowoczesne i innowacyjne muzeum, które stanie się jedną z największych turystycznych atrakcji Małopolski. Zwiedzający będą mogli zyskać szeroką wiedzę o polskim młynarstwie, oraz poznać niezwykłe ciekawą historię miejscowych zakładów zbożowych.

Uważamy, że konieczna jest także odnowa naszej kozłowskiej ,,famuły”, czyli budynku, w którym mieszkają jeszcze potomkowie dawnych pracowników młyna. 

Równie istotne jest kompleksowe zadbanie o przylegający do zabytku teren zielony z ciekawym drzewostanem. Dbając o zabytkowe budynki nie możemy bowiem zapominać o ich przyrodniczym otoczeniu. Sąsiadująca z odnawianymi obiektami przyroda ma fundamentalne znaczenie dla zachowania lub tworzenia niezwykłego klimatu miejsca.

W najbliższych latach zamierzamy pozyskać niezbędne środki z funduszy celowych i grantów a następnie zrealizować w całości nasz ambitny zamysł.

Jednak dla naszej obecnej działalności, czyli między innymi dla naszych historycznych poszukiwań oraz gromadzenia pamiątek przeszłości, które zostaną zaprezentowane w przyszłym muzeum, bezcenne jest każde – nawet najmniejsze wsparcie.

mlyn5.png

Nie możemy się już doczekać, kiedy będziemy mogli ugościć Ciebie i innych zwiedzających w odnowionym starym młynie.

Jednak zanim to nastąpi już dziś zapraszamy Cię na wirtualny spacer w to miejsce.

Więcej zdjęć tego niesamowitego obiektu, a także przygotowany przez nas niezwykły film z dronu zobaczysz w naszym wirtualnym muzeum.

bottom of page